Podobno z braku chleba, ludzie wędrują do nieba. A czy nie z braku miłości, więcej osób tam gości?
Bł. Matka Teresa z Kalkuty
Widziałeś kiedyś Anioła? Odpowiesz, że tak. Jest wiele aniołów
czyli dobrych ludzi tzw. aniołowie w ludzkich przebraniach. Lecz istnieją
jeszcze inne anioły, sądzę że najdroższe w oczach Boga. Myślę tutaj o maleńkich
dzieciach, które żyły za krótko…
Jesteśmy na cmentarzu w Kasisi, 40 km od Lusaki. Pochowani
tu są między innymi polscy misjonarze i misjonarki. Ksiądz Krzysztof,
zaprzyjaźniony salezjanin zabrał mnie i Wiolę w to szczególne miejsce. Groby są
bardzo zaniedbane. Nie ma tu zwyczaju odwiedzania czy sprzątania nagrobków.
Zambijczycy boją się cmentarzów. Dla nich jest to miejsce przebywania duchów. Wiara
w czary i złe duchy jest tutaj na porządku dziennym. Magia ciągle ma ogromny
wpływ na wartości tutejszych ludzi. Dlatego rodziny nie przychodzą do bliskich
na cmentarze, nikt nie modli się za zmarłych.
Idziemy do oddzielnej części cmentarza. Pierwsze co mnie
uderza to rozmiary nagrobków. Są tak maleńkie, że od razu przyciągają moja
uwagę. Tutaj leżą małe dzieci. Patrzę na skromne napisy: BWALYA
BEVARY 5 miesięcy, KWENDA DANNY 1.5 miesiąca, MWABA ESNART 3 tygodnie… Aż
boję się czytać dalej.
Przechodzimy do najbardziej zaniedbanej części cmentarza. Rozglądam
się dookoła. Widzę tylko małe usypane kupki ziemi, najpierw kilkanaście lecz
podnoszę wzrok i widzę kilkadziesiąt a może i więcej, całe pole. W każdą górkę
ziemi o długości 50 cm włożony jest słoik, służący za znicz. Każda niedbale
usypana kupka ziemi to jeden grób. Grób maleńkiego, nieznanego i dawno
zapomnianego dziecka. Jak miało na imię, ile miało lat, miesięcy, dni? Tego
nikt nie wie…
-Tutaj leżą małe aniołki- głos księdza Krzysztofa przerywa
ciszę jaka panuję między nami. Wymowną ciszę, która pozwala nam usłyszeć śpiew
aniołów czy trzepot anielskich skrzydeł.
Na samym końcu cmentarza stoi mała, skromna figurka
Dzieciątka Jezus w towarzystwie chaszczy gdzie grasuje niejeden wąż. Jest tak
samo zakurzona i zaniedbana jak groby aniołków. Figurka stoi wiernie. Pomimo,
że nikt tu nie przychodzi i nikt nie modli się. Bo nikt nie wie, że jest to
cmentarz dla aniołów…
Kilometr od cmentarza znajduję się ogromny sierociniec
prowadzony przez Siostry Służebniczki Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie
Poczętej z Kasisi. Znalazło tutaj schronienie ponad 250 dzieci w wieku od kilku
tygodni do 18 roku życia. Znajduję się tutaj również hospicjum dla dzieci
nieuleczalnie chorych. Patrzę na nie, przytulam je myślę sobie że są
nieuleczalnie chore przede wszystkim na brak miłości bo zostały porzucone przez
rodziców.
Zastanawiałeś się kiedyś jakie to uczucie przytulić dziecko,
które nikt nie przytula? A może nigdy nie było przytulane? Czy patrzyłeś kiedyś
w oczy dziecka, które nigdy nie zaznało miłości? I nie wie co to miłość choć
tak desperacko jej pragnie…Dotykam dzieci, które za kilka tygodni czy miesięcy
umrą. Zastanawiam się na co bardziej chorują na AIDS czy na brak miłości. Nie
zdają sobie sprawy, że niebawem staną się Aniołami…
Tego dnia wieczorem , siedząc pod moskitierą trzymam w dłoniach Krzyż Misyjny, przyciskam go mocno do serca i dziękuję. Nie tylko za miniony dzień, za dar misji i za kochaną Wiolę, które wspiera mnie każdego dnia. Przede wszystkim dziękuję za dar życia i zdrowia. Dziękuję również za dar moich wspaniałych rodziców. I uświadamiam sobie, że to są najdroższe dary jakie otrzymałam od Boga.
Tak Monisiu i ja za Ciebie codziennie dziękuje, szczególnie jak mi opowiadasz swoje historyjki do 1.00 nad ranem a ja mam już swoje lata i potrzebuję spokoju i dużej dawki snu! :-)
OdpowiedzUsuńP.s I tak Cię kocham :-)))
Moniś - człowiek zaczyna patrzeć szerzej na misji? Prawda? Spadają łuski z powiek :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! :)