piątek, 29 marca 2013

POCAŁUNEK JEZUSA






,,Spójrz na krzyż a zobaczysz głowę Jezusa pochyloną aby Cię pocałować; Jego ramiona rozwarte aby Cię objąć; Jego serce otwarte, by Cię przyjąć, by zamknąć Cię  w swojej miłości. "Cierpienie, ból, porażka - to nic innego, jak pocałunek Jezusa; znak, że tak bardzo zbliżyłaś się do Jezusa na Krzyżu, że może Cię pocałować"
- bł. Matka Teresa z Kalkuty



Dwie małe, chude rączki obejmują drewniany krzyż. Trzymają go wysoko, najwyżej jak potrafią. Okaleczone ręce dziewczynki są wyprostowane przed długi czas i nawet nie drgną pod ciężarem niesionego krzyża. Cztery paluszki u jednej rączki i cztery u drugiej oplatają cierpliwie drewnianą belkę. Ściskają ją ze wszystkich sił.
 






Krzyż nie jest lekki a rozmiarem niewiele mniejszy od dziewczynki. Dźwiga go odważnie z głową uniesioną wysoko. A co wyraża twarz małej Fridy? Na twarzyczce pełnej blizn nie dostrzegam zmęczenia ani znużenia. Nie widzę nawet grymasa, żadnego skrzywienia. Jest skupiona i poważna.
 
   


 Godzina 17:30, trwa Droga Krzyżowa w City of Hope. Dzisiaj dziewczynki same przygotowywały stacje. 6-letnia Frida niesie krzyż w swoich drobnych i poparzonych dłoniach przez kolejne stacje drogi krzyżowej. To jest jej droga krzyżowa.
   


 Frida jest nową dziewczynką na naszej placówce. 2 miesiące temu przywiozła ją babcia. Jej rodzice zmarli gdy była jeszcze maleńka. Kiedy miała kilka miesięcy wydarzyła się w jej życiu tragedia. Wpadła przez przypadek do ognia. Stąd ma poparzone rączki, twarz i brak 2 najmniejszych paluszków u rąk. Jej babcia nie miała pieniędzy aby wyżywić wszystkie dzieci i wnuki dlatego postanowiła oddać wnuczkę do City of Hope. Pamiętam ten dzień, kiedy mała Frida żegnała się z babcią. Nie rozumiała dlaczego najbliższa jej osoba zostawia ją obcym. Dosłownie wyła z bólu a jej płacz rozdzierał i moje serca. Kiedy zobaczyłam po raz pierwszy Fridę widziałam tylko jej blizny pokrywające pół ciała i pomyślałam jaka musi być nieszczęśliwa i jak dużo musiała wycierpieć. Jaka Frida jest dzisiaj? Szybko zaklimatyzowała się z nowym środowisku. Swoim śmiechem i pogodą ducha zaraża innych. Pilnie uczy się języka angielskiego i chętnie pisze literki. Uwielbia się przytulać, robi śmieszne miny. Biega, tańczy i śpiewa. Dzisiaj jak patrzę na Fridę nie widzę już jej blizn, mimo że one nadal są i chyba już nigdy nie znikną. Widzę natomiast radosne, ciągle uśmiechnięte i pełne życia dziecko. 
 
  


Życiorys małej  Fridy to droga krzyżowa. I dzisiaj niesie krzyż. Dzisiaj niesie go jednak dumnie. Udowadnia, że krzyż nigdy nie przygniata. Pan nie nakłada ciężarów nie do udźwignięcia.  Co piątek widzę jak nasze dziewczynki niosą krzyże i codziennie widzę cierpienie w ich życiu z faktu bycia odrzuconym i niekochanym przez najbliższych. To one uczą mnie przyjmowania życia takie jakie jest. To niejednokrotnie one swoją postawą nawracają mnie. Pokazują mi jak pomimo cierpienia ukochać życie i być wdzięcznym. Wdzięczność jest najlepszym sposobem, aby zaakceptować to co dostajemy a wtedy nasz krzyż nie jest taki ciężki. To one uczą mnie jak codziennie nieść mój własny krzyż.
   
Kiedy przyjmiesz krzyż w swoim życiu wkrótce stanie on się źródłem łaski. Nie pytaj się o sens cierpienia. Nie uciekaj przed krzyżem. Kiedy chcesz prawdziwie kochać będziesz cierpieć. Bo droga do świętości to często droga krzyżowa. A Pan z czasem przemieni Twoje cierpienia w perły. Matka Teresa mawiała, że przyjęcie krzyża to jak pocałunek ukrzyżowanego Jezusa, jesteś tak blisko Niego, że może Cię pocałować.
    
  

Stoję w tłumie i patrzę z podziwem na maleńką Fridę niosącą odważnie krzyż. Zastanawiam się jak ja niosę swój krzyż. W ostatnich tygodniach i ja bardzo dotkliwie odczułam jego ciężar. I nawet kilka razy upadłam. Krzyż choroby, bólu, lęku i niepewności dotknął mnie właśnie w okresie Wielkiego Postu. Ale mała Frida uczy mnie dzisiaj, że zarówno jej jak i moje cierpienie to pocałunek Jezusa, który tak bardzo nas kocha.


 
Koniec drogi krzyżowej. Pan Jezus umarł. Jednak nie w sercu Fridy, nie w moim. Podbiegam do uśmiechniętej Fridy, biorę ją na ręce i mocno przytulam. Dziękuję Panu, za jej życie. Dziękuję, że pozwoliła aby Jezus ją pocałował.