niedziela, 1 września 2013

POŻEGANIE Z AFRYKĄ




"Jezus powiedział, że cokolwiek czynimy najmniejszemu z jego braci, czynimy jemu [...] Kiedy przyjmujesz dziecko w moim imieniu, przyjmujesz mnie. W każdym dziecku jest wizerunek Boga, niezależnie od tego, jakie jest to dziecko - niepełnosprawne, piękne czy brzydkie. Jest to przepiękny wizerunek Boga, stworzony do większych rzeczy: do tego, by kochać i być kochanym." 
                                                                                                       -bł. Matka Teresa z Kalkuty                                    
       


 
Zamykam oczy, wyciszam zmysły i ... przenoszę się do City of Hope, do miejsca gdzie przez ostatni rok był to mój dom, gdzie na zawsze pozostanie kawałek mojego serca. Próbuje przypomnieć sobie moje dziewczynki, ich uśmiechy, twarze, gesty, ostanie słowa.  Każdą po kolei, a było ich ponad 50. Małą Allice, która najczęściej udawała chorą; Anne, która codziennie rano na przywitanie rzucała mi się na szyję; Florence, która po roku pracy nadal nie chce pisać i czytać; Yoyce, która codziennie przychodziła pod nasz domek z nadzieją na otrzymanie cukierka;  Victorie, która zawsze się spóźniała na wspólne odrabianie pracy domowej. Każda z nich jest inna i każda wyjątkowa. Próbuje zachować w pamięci jak najwięcej wspomnień, szczegółów i boję się, ze kiedyś one ulecą, że będzie ich coraz mniej... Jestem już 2 tygodnie w Polsce, codziennie kiedy budzę się zastanawiam się, gdzie jestem. Już nie słyszę wieczornych koncertów świerszczy, szelestu palmowych liści pod moim domkiem, nie widzę tak gwieździstego nieba, nie czuję zapachu gotowanej shimy…
  
 
Tęsknie za Afryką, z każdym dniem coraz bardziej. Za jej prostotą życia, niewypowiedzianą pogodą ducha, wielkością w znoszeniu cierpienia. Tęsknie za słońcem, tak gorącym aby móc wstanie rozpalić każde nawet najbardziej zatwardziałe serce. Przede wszystkim  tęsknię za ludźmi, z którymi było dane mi żyć, za moimi dziećmi: z naszego sierocińca, ze szkoły, za chłopakami od Mamy Carol. Każde dziecko było dla mnie błogosławieństwem.

    

 
   
pożegnanie w szkole


  

Patrzę za siebie…na to, co minęło. Żadne słowa nie są wstanie wyrazić jak było, jak podsumować ten rok. Nie widzę owoców mojej pracy, ale czy musze je widzieć? Przecież nie przyjechałam tutaj dla owoców, przyjechałam tutaj aby uczyć się kochać Boga i wszystkich ludzi których spotkałam na mojej misyjnej drodze. Nie uczyniłam tutaj nic wielkiego, nie wybudowałam szkoły czy przedszkola, nie rozkręciłam oratorium, nie wprowadziłam żadnych diametralnych zmian. Moja misja polegała na pokornym trwaniu przy drugim człowieku, często o bardzo poranionym sercu, na znajdowaniu oblicza opuszczonego i odrzuconego Jezusa. Moja misja to także modlitwa. Ta wspólna razem z dziećmi w intencjach ich rodzin i w intencji uzdrowienia ich małych serduszek czy ta wieczorna tylko z Wiolą często już przy świeczce gdy zabrakło prądu i ta moja osobista przed zaśnięciem kiedy trzymałam w swoich dłoniach mój mały Krzyż Misyjny i ofiarowałam każdy dzień Bogu. Byłam tylko narzędziem w ręku Pana, który w swej dobroci zechciał się mną posłużyć. Dzień po dniu pokonywałam moje słabości i zmęczenie. Moją niedoskonałość. Pomagałam innym kochać Boga nawet jeśli sama tego jeszcze nie potrafię. Jemu nie przeszkadzają moje  ograniczenia i ubóstwo
   

  


Moje serce przepełnione jest wdzięcznością. Za każdy dzień, każdą chwilę, każde doświadczenie zarówno to trudne jak i to piękne.
  
Dziękuję Ci Panie za ten rok. Bo był to rok wiary dla mnie. Rok w bliskości Boga i drugiego człowieka. Dziękuję Ci za każde z moich dzieci, za te bardzo kochane i te, które tak trudno było mi kochać. Dziękuję, że pokazałeś że im trudniejsze dziecko tym bardziej wymaga mojej uwagi, troski. Bo Ci, którzy odrzucają Twoją miłość, w rzeczywistości najbardziej jej potrzebują. 
  
Dziękuję Ci za mój krzyż, czasami tak ciężki, że  musiałam się zatrzymać na mojej misyjnej drodze…ale w takich momentach na nowo odkrywałam Ciebie, bo Ty jesteś najbliżej nas podczas cierpienia. Pan zsyła na nas różne doświadczenia aby jeszcze bardziej nas do siebie przyciągnąć. Dziękuję Ci za każdą moja chorobę, trudność, ciemność,  dzięki temu mogłam moje cierpienie ofiarować w czyjejś intencji.
  
 


 Dziękuję Ci za Wiolę, moją towarzyszkę misyjna i serdeczna przyjaciółkę, która dzieliła ze mną moje radości i smutki, która zawsze była obok mnie. Wioluś, dziękuję ze jesteś, a jesteś prawdziwym skarbem dla mnie i wielu innych. Pamiętaj, że bardzo Cie kocham:)
  






Dziękuję Ci Panie za wszystkich w Polsce, którzy czekali na mnie. Za moich kochanych rodziców, przyjaciół, wspaniałą Grupę Misyjną, której tak dużo zawdzięczam.
  
Dziękuję, za każdy list, paczkę, meil, smsa, za każdą modlitwę i myśl skierowaną ku mnie.



 


Pan Bóg jest Miłością! Dlatego stworzył nam serce tak sprytnie, że naprawdę szczęśliwe potrafi być tylko wtedy, gdy uszczęśliwia nie siebie ale innych. Pan Bóg chciał, abyśmy się wzajemnie o siebie troszczyli, pomagali sobie, dzielili się ze sobą. Tam właśnie ukrył dla nas szczęście. Rok spędzony w Afryce, był najpiękniejszym rokiem mojego życia. Bo tylko dając, otrzymujemy. Ja otrzymałam pokój w sercu, radość i szczęście.
 
  

  

 
Zachęcam aby otworzyć szeroko oczy, na pewno każdy z Was jest w stanie zobaczyć w swoim otoczeniu ,, Małą Afrykę’’- potrzebującą pomocy, opuszczonego Jezusa, czekającego na Twoje dobre słowo, uśmiech, gest dobroci…

“Kalkutę możesz znaleźć wszędzie, jeśli masz szeroko otwarte oczy. Wszędzie są ludzie niekochani, niechciani, pozbawieni opieki, odrzuceni, zapomniani (...). Gdy idziecie do osoby samotnej, aby trochę z nią pobyć, siadacie obok i słuchacie jej, albo gdy zanosicie komuś kwiaty, albo czyścicie ubranie i sprzątacie dom – jest to bardzo godne podziwu. Nie ważne jak mały jest gest, który czynimy. W godzinie śmierci, kiedy zobaczymy Boga twarzą w twarz, będziemy sądzeni z miłości. Nie będzie się liczyć to, co uczyniliśmy, ale z jaką miłością to czyniliśmy”.
 - Matka Teresa


  
,,Nigdy nie zapominaj o tym, że Bóg uczynił z Ciebie swego przyjaciela’’


,,Najpiękniejszy ze wszystkich darów jest każdy rozpoczynający się dzień."





 


 


2 komentarze:

  1. Monisiu pięknie to wszystko zakończyłaś aż żałuję, że zmieniłam numer telefonu żeby od Ciebie odpocząć :)

    Kocham Cię i dziękuje za każdy dzień, który z Tobą spędziłam !

    P.S Ale i tak wiem, że do Zambii poleciałaś dla swojej Chwały :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Moniś... jesteś świadkiem samego Boga. Światłem dla wielu... Nie można było piękniej tego wszystkiego opisać... Cieszę się, że Bóg stawia na mojej drodze takie cenne skarby. Chwała Panu!:)

    OdpowiedzUsuń